Logo
Pogoda

18°C

  • sgps
  • e-puap
  • bip
  • Kontrast 1
  • Kontrast 2
  • Kontrast 3
  • Kontrast 4
Tłumacz

Tłumacz

STRZYŻÓW POGODA

Dobrzechów

wydrukuj

Legenda o zapadłej kuźni

Bardzo, bardzo dawno temu, na granicy Dobrzechowa i Grodziska, stał warowny zamek, a obok niego kuźnia i kościół.  Kowalem w tym warsztacie był Maciej Dundel, a że był to człowiek bardzo chciwy na pieniądze, toteż wyrabiał zbroje dla załogi zamku od świtu do nocy. Nie przestrzegał nawet nakazu, aby dzień święty święcić i w niedziele również pracował. Razu pewnego, w Wielkanoc kowal tak hałasował swoim kuciem, ze nie było słychać w kościele Mszy świętej rezurekcyjnej odprawianej przez księdza. Aby temu zaradzić, posłano dzwonnika, by upomniał Dundela, że ciężki grzech przeciwko Bogu czyni. Lecz kowal niepomny na prośby kościelnego zabrał się do pracy z jeszcze większą zawziętością i zapałem. Nagle ziemia zadrżała, niebo pociemniało, a kuźnia jak stała, tak zapadła się pod ziemię. Jak ludzie powiadają, w jej  miejscu powstało ogromne bagno, które miało przypominać żyjącym o obowiązku uczczenia dnia świętego.

Legenda o proroczym krzyżu

W Dobrzechowie, w ustroniu nad stawem, na niewielkim pagórku w północnej części dawnego parku otaczającego dobrzechowski dwór, jest duży kamień z wyrytym napisem „Ojcu i Matce". Nad głazem stoi stary, zmurszały krzyż uważany przez mieszkańców za cudowny. Za czasów, kiedy cała okolica była w posiadaniu dziedzica, chłopi zmuszani byli w święta do ciężkiej pracy na roli, bo chciwy szlachcic był niepomny na chrześcijański obowiązek odpoczynku. Wyzyskiwał on wieśniaków do czasu, aż zapadł się po ziemię wraz z dziedziczką, wołami  i pługami, a stało się to wtedy, kiedy dzwon zaczął zwoływać ludzi na nabożeństwo. Według legendy mieszkańcy wsi po zniesieniu ciemiężliwej pańszczyzny postawili krzyż w miejscu, gdzie złego pana ziemia pochłonęła. Jak mówi podanie, jeśli drewno puści soki i ożyje, będzie to oznaką powrotu przymusowej pracy chłopów na roli. Aby do tego nie dopuścić, okuto proroczy krzyż obręczą i nabito w niego gwoździe. Zabobonni mieszkańcy Dobrzechowa co jakiś czas tu i ówdzie wbijali w drzewo żelazne ćwieki, ażeby zapobiec jego odrodzeniu. I po dziś dzień drewno w krzyżu nie ożyło.

Opracowanie K. Jaworek na podstawie:

1.      T. Szetela: Dzieje Dobrzechowa - opowieść o rodzinnej wsi.  Rzeszów 1981,

2.      A. Kluska: Opowieści, podania i legendy Ziemi Strzyżowskiej. Strzyżów - Krosno 2005,

3.      A. Myszka: Toponimia powiatu strzyżowskiego. Rzeszów 2006.