Logo
Pogoda

18°C

  • sgps
  • e-puap
  • bip
  • Kontrast 1
  • Kontrast 2
  • Kontrast 3
  • Kontrast 4
Tłumacz

Tłumacz

STRZYŻÓW POGODA

Góra Chełm - Stępina

wydrukuj
  • Legenda o Królu Węży

Najbardziej fantastyczna z legend, opowiadających o górze Chełm, mówi o umieszczonym na jej szczycie miejscu pradawnego kultu, nad którym panowanie miał posiadać król wszystkich węży. Starsi ludzie opowiadali, że wydawał on dźwięki podobne do gwizdania i w ten sposób dawał znać mieszkańcom, że on tu rządzi. W dniach, w których słychać było „węża w koronie", nikt nie odważył się iść na górę Chełm. Siedzibą króla węży była chata Iwanickiego położona nieopodal szczytu. Chłop miał je dokarmiać i udzielać im schronienia, a w zamian za to węże nie robiły mu nic złego. Wokół jego chaty widywano duże kłębowiska tych gadów, między którymi miał znajdować się jeden, szczególnie wyróżniający się, bo w koronie na głowie. Nic dziwnego, że pozostali mieszkańcy omijali zagrodę Iwanickiego szerokim łukiem. Kiedy Iwanicki zmarł, w opuszczonej chacie w obawie przed wężami nikt nie chciał zamieszkać, a po jakimś czasie wskutek starości zaczęła się rozpadać. Jakiś czas później podczas gwałtownej burzy, uderzył w nią piorun i doszczętnie spłonęła, a przebywające w jej obejściu węże zniknęły. W okresie międzywojennym na terenie Chełmu odkryto złoża rudy żelaznej, z czym wiązała się konieczność wysiedlenia mieszkających w pobliżu wieśniaków. Jeden z nich - niejaki Ziarnik nie chciał się przeprowadzić, dlatego kupił małe gospodarstwo zaraz pod szczytem. Jak prawili ludzie później tego żałował, bo na jego dom rzuciła się plaga węży. Pomimo stosowania różnych sposobów - łącznie z sprowadzeniem księdza, modlitwami i poświęceniem chałupy, nie można się było ich pozbyć. Jeszcze po II wojnie światowej najstarsi okoliczni mieszkańcy ostrzegali, aby w dniach przesilenia wiosennego i jesiennego nie wybierać się na górę Chełm. Zwłaszcza jeśli dni te były pochmurne, deszczowe i mgliste. Podobno zwłaszcza wtedy rozpoczynało się panowanie Króla Węży, a wędrowcowi łatwiej się było zgubić wśród leśnych gęstwin.

  • Cudowne źródełko

Około XIV wieku tereny Pogórza Strzyżowskiego były obszarem szeregu napaści ze strony bezlitosnych Tatarów, którzy plądrowali i palili wioski w okolicy, nie szczędząc cierpień kobietom i dzieciom. Jedna z legend mówi, że oczekując na ratunek wojsk, miejscowa ludność schroniła się w lesie na górze Chełm. Najeźdźcy nie chcieli odpuścić łatwego łupu bezbronnej ludności, dlatego otoczyli las w przekonaniu, że prędzej czy później pragnienie i głód zmuszą chłopów do wyjścia z ukrycia. Z czasem wieśniakom rzeczywiście zaczął doskwierać brak wody. Wtedy jednemu z nich przyśnił się sposób na ocalenie - usłyszał głos, który nakazał mu udać się po wodę do najbliższego oczka wodnego. Po przebudzeniu tak też zrobił, a pilnujący lasu, strudzeni Tatarzy nie obudzili się. Kiedy chłop dotarł do stawu ukazała się mu w lustrze wody Matka Boska i poleciła, aby nabrał wody, zabrał ją do lasu, wykopał dołek i wlał do niego wodę z tego stawu. Wieśniak uczynił tak, jak mu Najświętsza Panienka przykazała. W momencie, gdy wlał wodę do dołka, wytrysnęło z niego źródełko z życiodajną, leczniczą wodą. Dzięki niemu ludność przetrwała w lesie najazd Tatarów i doczekała nadejścia odsieczy. W podzięce za łaskę ocalenia okoliczni chłopi postawili nieopodal źródełka świątynię.

  • Legenda o zapadłym kościele

Istnienie kościoła na górze Chełm nie jest legendą, co potwierdza opublikowana w 1620 roku „Peregrynacja dziadowska", w której zapisano:„Nuż ondzie nad Frysztakiem co zowią Chełm w lesie, i tam cokolwiek nażebrze, ledwo z góry zniesie (...) Prosto na Chełm, tamże się możecie zabawić. Kiedy się kto upije, w lesie go zadawić. Jest to wypowiedź żebraka, opisującego miejsca odpustów gromadzących znaczne rzesze ludzi. Powiadano, że wszystkie tereny widoczne ze szczytu Chełmu należały kiedyś do majątku tego kościoła. Świątynia na górze Chełm wybudowana przez zakonników była znana na całą okolicę, gdyż co roku odbywały się tu słynne odpusty oraz uroczyste obchody Zielonych Świątek i Wielkanocy, a w pobliżu kościoła znajdowało się źródło z uznawaną za cudowną, mającą leczniczą moc wodą. Z czasem w pobliżu kościoła zaczęto organizować jarmarki, na których można było kupić i sprzedać najróżniejsze rzeczy oraz - jak to często bywało w pobliżach miejsc sakralnych - wybudowano karczmę. Z dalekich stron pielgrzymowali tutaj nie tylko ludzie szukający modlitwy i wybawienia od strapień, ale i awanturnicy. Z biegiem czasu coraz częściej dochodziło tu do napadów oraz bójek.

Legendy, krążące o tym miejscu, wzajemnie się uzupełniają. Jedna z wersji ludowych mówi o upadku świetności kościoła wraz z momentem wybudowania przy nim gospody. Od tego czasu ludzie przybywający na msze i odpusty stali się bardziej skłonni do bójek, awantur, rozwiązłości i pijaństwa. Miarka się przebrała w Wielką Sobotę, kiedy to grupa pijanych chłopów po zamknięciu karczmy udała się do kościoła, by kontynuować pijatykę. Wtedy to niebo przeszyła ogromna błyskawica i dał się słyszeć donośny głuchy pomruk, mający ciągnąć się ponad okolicznymi dolinami. Nad ranem przybyli na poranną mszę mieszkańcy mieli jakoby z przerażeniem stwierdzić, że ich kościół zapadł się wraz z biesiadującymi wieśniakami. Jedno z podań ludowych głosi, że w Wielką Niedzielę, gdy przyłoży się ucho do ziemi, można usłyszeć bicie dzwonów dawnego kościoła.

Z kolei inni opowiadają, że kościół pod wezwaniem św. Heleny na górze Chełm był schronieniem dla okolicznej ludności, skrywającej się przed plądrującymi pobliskie miejscowości Tatarami i wojskami Rakoczego. Kościołem tym opiekował się pustelnik, który po kłótni z Harmatą ze Stępiny odnośnie nowego dachu świątyni, został śmiertelnie ranny. Śmierć pustelnika przyczyniła się bezpośrednio do upadku kościoła.

  • Pagórek muzykanta

Inna wersja legendy o górze Chełm mówi o epidemii cholery, wskutek której do kościoła na szczycie uczęszczało coraz mniej ludzi. Wyludnienie okolicy spowodowało, że z czasem świątynia, którą nikt się nie opiekował, popadła w zapomnienie i ruinę. Nim to jednak nastąpiło, w gospodzie, znajdującej się w pobliżu kościoła, odbywały się często tańce, zakrapiane wódką i miodem. Podczas jednej z takich zabaw, miejscowy muzykant odmówił grania z racji tego, że był to Wielki Piątek. To tak rozzłościło chcących bawić się w karczmie, chłopów, że wywiązała się bójka. Muzykant uciekł z gospody, ale ścigano go blisko dwa kilometry, aż w końcu złapano i zabito. Mordercy ukryli ciało pod stertą gałęzi, nawet nie przysypawszy ofiary ziemią. Od tego czasu, każdy przechodzący obok, dorzucał na wzgórek chrust, aż powstał spory pagór. Razu pewnego nowy gajowy, widząc stertę suchych gałęzi, niewiele myśląc, podpalił je. Od tego momentu każdej nocy dręczyły go koszmary. We śnie ukazywał mu się muzykant, który wołał: „Oddaj mi koszulę". Dopiero po jakimś czasie gajowy zrozumiał przesłanie snu, dlatego zwołał okolicznych chłopów, by naznosili z powrotem chrustu w miejsce „spoczynku" muzykanta i od tego czasu w tym miejscu istnieje pagórek.

  • Krew z Lipy

W pobliżu dawnego kościoła św. Heleny rośnie lipa - według lokalnej ludności niemy świadek zamierzchłej przeszłości. Po spróchnieniu środka drzewa, dwie części lipy zaczęły prowadzić samodzielny żywot. Do dzisiaj przetrwała tylko jedna z nich. Pozostałe resztki pnia pozwalają wyobrazić sobie jak wiekowe jest to drzewo - gdyby przeżyło w całości mogłoby mieć blisko 10 metrów obwodu. Drzewo to otacza tajemnicza aura, a miejscowi traktują go wręcz z sakralną czcią. Jedno z okolicznych podań ludowych mówi, że krzyż, który pozostał po zapadnięciu kościoła wrósł w to drzewo. Inne opowiada, że za dawnych czasów, kiedy jeszcze ludzie mieli chałupy w gęstwinie i żywili się leśną zwierzyną, garstka chrześcijan zbudowała sobie na szczycie kościółek. Podczas napadu na okolicę, kościół splądrowano i zniszczono święte obrazy, a Pan Jezus z jednego z nich „schronił się" w pobliskiej lipie. Kilkadziesiąt lat później ksiądz z Frysztaka miał nakazać ściąć to spróchniałe drzewo, ponieważ do niego należała ta część lasu. Kiedy chłopi zaczęli ścinać jedną z odnóg, na pniu w miejscu śladu po pile pojawiła się krew. Natychmiast przerwano ścinanie i od tego czasu nikt nie odważył się podnieć ręki na tę lipę.

Trochę historii

Każda legenda ma w sobie ziarno prawdy. Faktem jest, iż w XIV wieku zakon Cystersów z Koprzywnicy wybudował na górze Chełm (528 m.n.p.m) kościół pod wezwaniem św. Heleny, który popadł w ruinę. Na początku XVIII w. na miejscu dawnego kościoła pod wezwaniem św. Heleny wybudowano drewnianą kapliczkę Matki Bożej. W jej środku umieszczono piękne drewniane rzeźby świętych oraz obrazy. Znajdowała się w niej również księga z historią tego miejsca i przepowiedniami. Na początku XX wieku w Wielką Niedzielę przybywali tu liczni pielgrzymi, przede wszystkim mężczyźni, którzy trzykrotnie obchodzili kapliczkę, jak kościół w czasie rezurekcji, śpiewali pieśni wielkanocne, nabierali wodę z uzdrawiającego źródełka, a po powrocie do domów zakopywali pomiędzy granicami swoich pól „wanielijki" (papiery), po to aby ich uprawy omijało wszelkie zło. W 1837 roku kapliczkę odnowiono, natomiast po II wojnie światowej ze względu na funkcjonujący nieopodal kamieniołom przeniesiono ją nieco wyżej - 150 m na wschód. Niestety do dnia dzisiejszego nie ostały się w kapliczce pierwotne, zabytkowe, drewniane rzeźby, obrazy, stary krucyfiks czy też księga z przepowiedniami, którą zabrano po wojnie i słuch po niej zaginął. W kapliczce wisi obraz, który wykonał bezpłatnie w 1965 roku pan Franciszek Papuga z Frysztaka. Jest to wierna kopia oryginalnego obrazu z kościoła, który niedługo po sporządzeniu duplikatu zaginął z kapliczki. Co do uzdrawiającego źródełka to jedynie starsi ludzie wierzyli w jego leczniczą moc. Współcześnie nie wiadomo nawet, w którym dokładnie miejscu się ono znajdowało. Do lat 60-tych można było jeszcze zobaczyć w kilku miejscach zarys fundamentów kościoła, jednak dziś zatarły się po nich ślady. Postawiona na pamiątkę świątyni kapliczka na górze Chełm była i jest nadal, choć w mniejszym stopniu, miejscem kultu okolicznej ludności. Tradycja odprawiania mszy wielkanocnej w tym miejscu przetrwała do okresu powojennego, później zanikła. W 2007 r. zwyczaj odwiedzania i odprawiania w maju mszy św. na Górze Chełm zapoczątkowali turyści zrzeszeni w Oddziale PTTK w Ropczycach wraz z proboszczem parafii Stępina księdzem kan. Stanisławem Łukaszem.


Opracowanie K. Jaworek na podstawie:

1.      F. Kotula: Po rzeszowskim Podgórzu błądząc. Kraków 1974,

2.      B. Lubojemska: Frysztak. Zarys monograficzny. Krosno 2001,

3.      A. Żyga: Strzyżów i okolice w literaturze. W: Studia nad dziejami Strzyżowa i okolic. Pod red. S. Cynarskiego.  Rzeszów 1980, 

4.      Strona internetowa /wycieczki.onet.pl/wspomnienia/wlochy/legendy-gory-1675.html/,

5.      Strona internetowa /www.nasza-okolica.ovh.org/index.php?view=Chełm/,

6.      Przekazów ustnych.

Zob. A. Żyga: Strzyżów i okolice w literaturze. W: Studia nad dziejami Strzyżowa i okolic. Pod red. S. Cynarskiego.  Rzeszów 1980   s. 433.