Kobyle
Klechda o topielicy
Dawno, dawno temu, za czasów, kiedy okolice napadały i grabiły hordy Tatarów, wśród ludności Kobyla dał się we znaki brak pożywienia. Toteż jedna z wieśniaczek, chcąc nakarmić swoje głodujące dzieci, wybrała się na żebry do obcych ludzi. Wracając, zatrzymała się na urwisku nad pobliskim potokiem, a że sromotny głód ją ogarnął, wyciągnęła i zjadła bób, który wyprosiła dla swoich pociech. Wtedy stało się nieszczęście - nie wiadomo z jakiej przyczyny wpadła do rzeki i utonęła, a jej ciała nigdy nie odnaleziono. W niedługi czas później, wracający z karczmy chłop przechodząc obok strumienia wpadł do niego w tym samym miejscu, co nieszczęsna kobieta i też utopił się. Od tego momentu zaczęły dziać się w pobliżu „przeklętego" potoku dziwne rzeczy. W nocy jawiły się tam przerażające zjawy - wściekły pies, rogaty diabeł, skrwawieni mężczyzna i kobieta czy przeraźliwie piejący kogut. Wszystkie te straszydła okropnie hałasowały nad rzeką i w pobliskim lesie. Ludzie z lękiem omijali to okropne miejsce, a każdy, kto musiał tamtędy przechodzić, odczuwał ogromny strach i trwogę, czy aby powróci cało do domu. Strumyk nazwano „Babskim Potokiem" na znak osób, które pochłonął oraz upiorów i duchów ukazujących się w jego pobliżu. Po dziś dzień mieszkańcy Kobyla, jeśli mogą, unikają tego miejsca, aby nie kusić złego, które mogło przez wieki przetrwać w ukryciu.
[Na podstawie książki S. Pomprowicz: Wsie nad Wisłokiem. Kobyle i Twierdza. Krosno 1999. - oprac. K. Jaworek]